Witam,
z jakis przyczyn jak dotad nie pojawil sie tutaj jeszcze temat zwiazany z bogata historia, zasmiecania dachu swiata szczatkami alpinistow. o samym Everescie mozna by dlugo pisac, atakowano go kilkanascie razy od 1921 do 1953 nim w koncu zdobyla go ekipa Hillarego, ostatecznie na szczycie staneli HIllary i jego szerpa Tenzig. obecnie Mont Everest to po prostu wyzwania dla znudzonych bogaczy oraz gwiazdek pokroju Wojciechowska. Na Mont Everescie mielismy juz starcow, osoby niewidome oraz sparalizowane, wszystko kwestia budzetu.
nie mniej jednak przy powiedzmy oldschoolowej szkole wchodzenia bez tlenu, nadal jest to bardzo ekstremalne wyzwanie, Mont Everest moze nie jest najtrudniejszym szczytem, niemniej jednak ze wzgledu na zniwo i ruch w tamtym rejonie wciaz zbiera bogate zniwo. watek sadystyczny, ktorym chce sie podzielic, polega na prostym fakcie ze ludzie ktorzy umra na stoku zwykle powyzej granicy smierci ~8200m npm, zostaja juz tam na zawsze. jako ze jest jedynie kilka tras, ktore sa wykorzystywane aby w miare sensownym tempie wejsc na szczyt, zwloki znajduja sie (badz nie) wlasnie wzdluz tych podejsc (np. tzw. teczowa dolina to takie malutnie wyplaszczenie ponad 8400m, usiane pojedynczymy wielkimi glazami oraz cialami w kolorowych kurtkach - stad ta nazwa). zwloki te wykorzystywane sa (jakkolwiek to brzmi) jako punkty orientacyjne dla pozostalych alpinistow. na tych ekstremalnych wysokosciach drastycznie spada zawartosc tlenu w organizmie, ludzie przestaja logicznie rozumowac, robia absurdalne rzeczy np. zrzucaja ubrania, schodza w przepasc. szerpowie wykorzystywani jako "muly pociagowe" ze wzgledu na genetyczne uwarunkowanie dosc dobrze sobie radza w tych warunkach ale nawet i unich zdarzaja sie zejscia, pokonania ostatnich 300m bardzo wielu alpinistow wogole nie pamieta wchodza na tzw autopilocie.
rzeczywiscie w wiekszosci wypadkow juz na pewnej wysokosci, problemy z wydolnoscia drastycznie wplywaja na szanse przezycia, nie zawsze rowniez pomoc moze cokolwiek zmienic no chyb ze w zwiekszeniu liczby ofiar. dodatkowo uzaleznienie od wspomagania tlenem w przypadku awarii aparatury (vide rok 1997) zbiera bogate zniwo wsrod alpinistow. zwolennicy szkoly konserwatywnej jasno mowia ze gora weryfikuje smialkow wlasnie pod katem odpornosci na przebywanie w atmosferze o obnizonej zawartosci tlenu. ludzie nie przystosowani wchodzac na szczyt sa uzaleznieni od tlenu, w przypadku jego awarii, nie ma mozliwosci aby bez jego wspomagania bezpiecznie wrocili na dol. oczywiscie jest szereg innych zjawisk zwiazanych z sama choroba wysokosciowa, stronami podejscia, samotnym wyprawom itp. nie chce o tym pisac bo to temat ultra szeroki a piszac z glowy nie bylbym tak precyzyjny jakbym chcial
ponizej fajny material ze zdjeciami i krotkim opisem nieszczesnikow. dla zainteresowanych oczywiscie obowiazakowa lektura wszytko za everest, napisana przez jednek z alpinistow ocalalych ze slynnej tragedii dwoch ekip z 1997 Hallego i Fishera. na jej kanwie powstal rowniez bardzo dobry film everest - ktory o dziwo bardzo dobrze przedstawil tamte wypadki.
material
z jakis przyczyn jak dotad nie pojawil sie tutaj jeszcze temat zwiazany z bogata historia, zasmiecania dachu swiata szczatkami alpinistow. o samym Everescie mozna by dlugo pisac, atakowano go kilkanascie razy od 1921 do 1953 nim w koncu zdobyla go ekipa Hillarego, ostatecznie na szczycie staneli HIllary i jego szerpa Tenzig. obecnie Mont Everest to po prostu wyzwania dla znudzonych bogaczy oraz gwiazdek pokroju Wojciechowska. Na Mont Everescie mielismy juz starcow, osoby niewidome oraz sparalizowane, wszystko kwestia budzetu.
nie mniej jednak przy powiedzmy oldschoolowej szkole wchodzenia bez tlenu, nadal jest to bardzo ekstremalne wyzwanie, Mont Everest moze nie jest najtrudniejszym szczytem, niemniej jednak ze wzgledu na zniwo i ruch w tamtym rejonie wciaz zbiera bogate zniwo. watek sadystyczny, ktorym chce sie podzielic, polega na prostym fakcie ze ludzie ktorzy umra na stoku zwykle powyzej granicy smierci ~8200m npm, zostaja juz tam na zawsze. jako ze jest jedynie kilka tras, ktore sa wykorzystywane aby w miare sensownym tempie wejsc na szczyt, zwloki znajduja sie (badz nie) wlasnie wzdluz tych podejsc (np. tzw. teczowa dolina to takie malutnie wyplaszczenie ponad 8400m, usiane pojedynczymy wielkimi glazami oraz cialami w kolorowych kurtkach - stad ta nazwa). zwloki te wykorzystywane sa (jakkolwiek to brzmi) jako punkty orientacyjne dla pozostalych alpinistow. na tych ekstremalnych wysokosciach drastycznie spada zawartosc tlenu w organizmie, ludzie przestaja logicznie rozumowac, robia absurdalne rzeczy np. zrzucaja ubrania, schodza w przepasc. szerpowie wykorzystywani jako "muly pociagowe" ze wzgledu na genetyczne uwarunkowanie dosc dobrze sobie radza w tych warunkach ale nawet i unich zdarzaja sie zejscia, pokonania ostatnich 300m bardzo wielu alpinistow wogole nie pamieta wchodza na tzw autopilocie.
rzeczywiscie w wiekszosci wypadkow juz na pewnej wysokosci, problemy z wydolnoscia drastycznie wplywaja na szanse przezycia, nie zawsze rowniez pomoc moze cokolwiek zmienic no chyb ze w zwiekszeniu liczby ofiar. dodatkowo uzaleznienie od wspomagania tlenem w przypadku awarii aparatury (vide rok 1997) zbiera bogate zniwo wsrod alpinistow. zwolennicy szkoly konserwatywnej jasno mowia ze gora weryfikuje smialkow wlasnie pod katem odpornosci na przebywanie w atmosferze o obnizonej zawartosci tlenu. ludzie nie przystosowani wchodzac na szczyt sa uzaleznieni od tlenu, w przypadku jego awarii, nie ma mozliwosci aby bez jego wspomagania bezpiecznie wrocili na dol. oczywiscie jest szereg innych zjawisk zwiazanych z sama choroba wysokosciowa, stronami podejscia, samotnym wyprawom itp. nie chce o tym pisac bo to temat ultra szeroki a piszac z glowy nie bylbym tak precyzyjny jakbym chcial
ponizej fajny material ze zdjeciami i krotkim opisem nieszczesnikow. dla zainteresowanych oczywiscie obowiazakowa lektura wszytko za everest, napisana przez jednek z alpinistow ocalalych ze slynnej tragedii dwoch ekip z 1997 Hallego i Fishera. na jej kanwie powstal rowniez bardzo dobry film everest - ktory o dziwo bardzo dobrze przedstawil tamte wypadki.
material